pomijając dzieciństwo, nie zdarzało mi się płakać na filmach - aż do "Żywota Mateusza". Siedziałam dosłownie przykuta do krzesła, bo żaden dotąd film nie powiedział mi tak jasno i tyle o życiu, a po zakończeniu zorientowałam się, że płaczę, i to chyba od dawna.
Nie ma co opowiadać, trzeba to przeżyć samemu.
Piękny komentarz. Towarzyszyły mi takie same uczucia podczas oglądania tego filmu. Film poniekąd o mnie samym.
Bo to jest film dla wrażliwych,myślących widzów o bogatym życiu wewnętrznym,Takich jak tytułowy bohater.
Uważam się za osobę myślącą i poniekąd równiez dość wrażliwą, ale do mnie ten film zupelnie nie przemawia, a tania symbolika razi. Ale chyba własnie o to chodzi, że to jest bardziej film pobudzający uczucia njz rozum, a to akurat nie moja domena. Stąd aż tak slaba ocena, nawet nesli inne filmy Leszczyńskiego cenie sobie wysoko.