W sumie też obejrzałem ten film bardziej ze wzgledu na Rourke niż Stallone'a. Czytałem kiedyś wywiad z Rourkiem, że Stallone go wkrecił do tego filmu, ponieważ Rourke wtedy był na skraju bankructwa, nie miał nawet kasy na miskę zupy, którą SLY mu postawił, wtedy się nad nim zlitował i zaproponował mu rolę. To był ten okres gdzie wszyscy producenci i reżyserzy się od niego odwrocili, ponieważ Mickey poobrażał wszystkich swoich chlebodawców i chyba też swojego agenta. Dlatego przez jakiś czas grał takie małę role, dopiero po Wrestlerze odbił się od dna i na szczęście coraz częściej teraz gra w dobrych produkcjach.
Niestety ale muszę zgodzić się z przedmówcą film średni, nic nadzwyczajnego, Stallon taki sam jak zawsze, można było z tego filmu wyciągnąć o wiele więcej. Jak dla mnie tylko 5.
No nie wiem, czy Rourke odbił się dopiero w 2008. Przecież rola w Sin City, też została bardzo ciepło przyjęta przez widzów i krytyków. A co do tego filmu to muszę powiedziec, że Mickey był świetny. Szkoda, że praktycznie zmarnował sobie karierę, bo potencjał miał potężny. Pozdrawiam.