Mimo mojej sympatii do stallona musze powiedzieć ,że ten film jest bardzo słaby i że Stallone do takich filmów się nie nadaje.
Mi tam film się podobał, wiadomo nic nadzwyczajnego, ale fajnie obejrzeć czasem Slya w jakiejś odmiennej roli.
Sly ma trochę niezłych 'niewojowniczych' ról, ale niestety szybko 'ustawili go do pionu' i w tej chwili ciągnie wątki komandoskie do zaduszenia - mimo że wiek robi swoje i wyszłoby mu tylko na dobre, gdyby znowu wziął się za coś 'w cywilu'. W każdym razie Al Pacino docenia u niego wszechstronność i talent komediowy (=>'Al Pacino: O sobie samym').
Tak samo myślę! Bardzo mierne aktorstwo - i to zarówno Stallone, jak i Dolly Parton. To właściwie wygłupy i to jeszcze w dodatku z reguły absolutnie nie śmieszne, a bardziej żałosne. Cały film ratowały właściwie tylko niektóre kawałki przebojów muzyki country, więc jakoś to przełknąłem. Nie dziwię się jednak wcale, że Stallone to aktor, który nazbierał chyba najwięcej Złotych Malin dla najgorszego aktora roku. Całkowicie zasłużenie, a ten film jaskrawo to potwierdza.