Czy jest na forum ktoś który podziela moją opinię na temat filmu? Oglądanie go było katorgą-dialogi bardzo nienaturalne, aktorzy wysztywnieni do granic możliwości. Akcja toczyła się w żłówim tempie, w połowie filmu zasnęłam...Zbyt pretencjonalny.
Mnie on sfrustrował. Okropni, antypatyczni bohaterowie, którzy wymyślają sobie problemy.
Poza tym nie podobał mi się montaż, te ciągłe zbliżenia na twarz, czułam się przytłoczona.
Nie wiem, o czym to było. O miłości? O ekstrawagancji? O historii domu mody? O dwóch niezrównoważonych osobach, które są siebie warte? I ich receptą na lepszy (?) związek jest zjedzenie... grzybków?
Dysfunkcja holubiaca dysfunkcje. Albo inaczej: dysfuncja ustepujaca dysfunkcji jak madry glupiemu.
Denerwujacy glowny bohater zachowujacy sie jak rozkapryszone dziecko, kolo ktorego kazdy ma stapac na paluszkach, jak kolo zepsutego jajka. Czlowiek mial ochote walnac mu z liscia, zeby sie opamietal i przestal stroic durne fochy.
Jedno wielkie przedszkole emocjonalne.
Potrzebuje cie ale nie wiem, czy chce byc z toba.
Potrzebuje cie i kocham ale mi przeszkadzasz.
Nie dostaje od ciebie wystarczajaco uwagi - to zjesz pyszny sosik z grzybkow. Ustawi cie odpowiednio.
Rozumiem (i zaprawde doceniam) to, ze pokazywanie w filmach normalnosci itp jest nudne. Dlugoletni zwiazek oparty na zaufaniu, kompromisach i dialogu to nic interesujacego i nie warte staran o Oscara.
Lubie tez, jak mi film przejedzie po emocjach jak kombajn.
Milosci to ja tam nie widzialam - moze to wlasnie uczucie laczace tych dwoje bylo jak ta "Nic widmo"? Milosc widmo? Oni sa od siebie zalezni w bardzo chory sposob. Alma - zamiast walnac sztuccami w stol przy pamietnym sniadaniu i zamknac za soba drzwi z drugiej strony - robi wszystko, zeby nie "skrobac nozem po grzance". No, niby czasem probuje sie odezwac i zaprotestowac, ale to tez taki "protest widmo".
Caly "House of Woodcock" to jak panstwo, rzadzone pajdokracja. Emocjonalny gowniarz terroryzuje wszystkich wokolo zeby stworzyc swiat na obraz i podobienstwo wlasnych wyobrazen (swiat widmo?) wierzac, ze jest obdarzony omnipotencja i tak naprawde to on ludzi nie potrzebuje (czyzby????). Osobowosc widmo czyli ego. To ego wypelnia niemal caly ekran.
A o czym byl film?
Co poeta chcial przez to powiedziec?
Bo fajnie pokazana ta dysfunkcja - a po drugie primo: nie wiem, czemu dalam 8 a nie - na przyklad - 7...
"Okropni, antypatyczni bohaterowie, którzy wymyślają sobie problemy."
W jaki sposób wpływa to na niekorzyść filmu? Film jest dobry tylko wtedy, kiedy protagonista jest wzorem ideałów? "Poza tym nie podobał mi się montaż, te ciągłe zbliżenia na twarz, czułam się przytłoczona."
Ciągłe zbliżenia? Jak? Gdzie? Kiedy? Wiadomo, że w "Nici widmo" jest więcej zbliżeń niż w "Transformersach", ale bez przesady. Ciągłe zbliżenia to były w "Męczeństwie Joanny d'Arc"(1928). Poza tym, dlaczego fakt, że zdjęcia Cię przytłoczyły traktujesz jako wadę filmu? "Nie wiem, o czym to było. O miłości? O ekstrawagancji? O historii domu mody? O dwóch niezrównoważonych osobach, które są siebie warte? I ich receptą na lepszy (?) związek jest zjedzenie... grzybków?"
Myślę, że o tym wszystkim po trochu, może z wyjątkiem tego trzeciego.
Film jest na Gomovies.film po angielsku, bez napisów. Poza tym, gdzieś tam w Polsce są również pokazy przedpremierowe - dziś w Krakowie i kurde...szkoda, że za późno się o tym dowiedziałem, bo może bym się wybrał :D
Też czekam na premierę, chcę w kinie to zobaczyć, i sam w końcu jestem wielbicielem twórczości Andersona, więc będę cierpliwy i poprawię BoxOffice tego filmu o te parę groszy xDD
Wydaje mi się, że reżyser zrobił sobie jaja, kręcąc ten film. Napuszona forma, tak jak piszesz, a dla kontrastu zboczone teksty. Jeśli rozpatrzyć to w kontekście psychoanalizy, jak pisze tu recenzent, to niezła beka z tego filmu.
Jakby nie znudził kogoś ten film to dawanie jednej gwiazdki to jest dziecinada. Za same zdjęcia, muzykę czy aktorstwo już mu się z 5 należy.
Takie wysublimowane kino nie jest dla każdego :). Już wiem skąd zaskakujące niska średnia na filmwebie (jeszcze przed obejrzeniem,, a po obejrzeniu jeszcze większe zdziwienie) .
uwielbiam argumenty typu: "nie dorosłeś do tak wysublimowanego kina". Film był jak kawał drewna, miał tyle polotu co kamień rzucony przez wiejskiego chłopca do rzeki - przez chwilę wydaje się, że może wzbić się w powietrze, ale później spada z hukiem w wodę i opada na samiuśkie dno wśród mułu. Później przychodzi jeden z drugim i wyławia go obnosząc jako największy skarb - bo oto kamień, który przez chwilę przecież leciał. Ten który nie uzna tego za siódmy cud świata jest prostaczkiem nie rozumiejącym niczego.
Moment, nie napisałem, że "trzeba dorosnąć do wysublimowanego kina", po prostu nie każdy lubi, ciekawą historię z otwartym zakończeniem, piękne prowadzenie kamery, świetnie dobraną muzykę i aktorskie wyżyny. Niektórzy wolą łopatologiczną akcje z wybuchami i jasno przedstawionymi zaletami filmu, kiedy widza wręcz prowadzi się za rękę, kiedy może wyłączyć umysł, usiąść z kartonem/michą popcornu i pocieszy mordke do świecącego ekranu. Szanuje ich zdanie i rozumiem, ze takie kino ludzie lubią i takie oglądają. Wiesz, że na dnie może skrywać się prawdziwa perła? I tak postrzegam ten film, wśród wielu zapychaczy w kinach (od Greya, poprzez krasnale, marvelowskie filmidła i kolejne arcydzieła Vegi) znalazł sie ten jeden klejnot, który olśniewa blaskiem, co prawda nie każdego, ale uroku nie mozna mu odmówić. Film obejrzałem w kinie studyjnym w Szczecinie, bo tylko tak bym pokazywany, rozsiadłem się wokół innych koneserów takiego kina (najczęściej byli to ludzie starsi), przez ponad 2 godziny, żadnego mlaskania, żucia, siorbania, smartfonów czy innych przeszkadzajek... jakże miły był to seans w porówaniu do Czarnej Pantery (tak, takie kino też lubie od czasu do czasu obejrzeć) sprzed 2 tygodni, gdzie wszystkie te wyżej wymienione rzeczy mi towarzyszyły... Naprawdę polecam, odczujecie różnicę także w porównaniu z siedzeniem przez monitorem i ciągniecięm filmu z cda w jakimś 360p + elektroniczny lektor.
Zresztą, czego ja moge spodziewac się po osobie, która ocenia Botoks na 8, sama zapodajesz mi argumenty przeciwko Twojej opinii ;)
"Zresztą, czego ja moge spodziewac się po osobie, która ocenia Botoks na 8, sama zapodajesz mi argumenty przeciwko Twojej opinii ;)"
A od kiedy film X, jest argumentem na korzyść filmu Y? W tym momencie próbujesz nieudolnie skompromitować i/lub zdyskredytować adwersarza, a tak naprawdę sam sobie kopiesz dołek. Takie wytykanie ocen nie świadczy o twojej inteligencji. Skoro jesteś na forum konkretnego filmu, pisz tylko i wyłącznie o nim, zamiast tworzyć prowokujące treści w stosunku do innych filmów, które bezczelnie szukasz ludziom po profilach, byleby się do czegoś przypierdzielić. I ty jeszcze uważasz, że ten bełkot to jakikolwiek argument w dyskusji? Nie rozśmieszaj mnie, koneserze wysublimowanego kina. I czy to tylko przypadek, że nie wyświetlasz ocen na własnym profilu, bo boisz się, że ktoś mógłby znaleźć jakąś "perełkę filmową" u ciebie? ;)
_____________
"I tak postrzegam ten film, wśród wielu zapychaczy w kinach (od Greya, poprzez krasnale, marvelowskie filmidła i kolejne arcydzieła Vegi) znalazł sie ten jeden klejnot, który olśniewa blaskiem, co prawda nie każdego, ale uroku nie mozna mu odmówić."
Przestań dyktować innym, co jest zapychaczem w kinie, jakbyś był alfą i omegą. Równie dobrze twój sąsiad może stwierdzić, że wymagające filmy np Bergmana są zapychaczem, bo ma do nich prywatne obiekcje. Wyjdzie na to samo, czyli innymi słowy twoje marudzenie o tym, że skoro nie jesteś w grupie docelowej konkretnych filmów, to mieszasz je i ich widzów z błotem, aby podbudować sobie ego na forum "wysublimowanego dzieła" i wznieść go bardziej na piedestał (koniecznie wspominając w tekście, żeś usiadł wśród koneserów - Boże, jaka skromność! - byleby poczuć się ważnym, jak mniemam). Jak tu nie czytać ciebie z uśmiechem politowania, powiedz mi? ;)
_____________
"Naprawdę polecam, odczujecie różnicę także w porównaniu z siedzeniem przez monitorem i ciągniecięm filmu z cda w jakimś 360p + elektroniczny lektor."
Ameryki nie odkryłeś, różnica jest dostrzegalna dla każdego rozumnego człowieka. Jakbyś jeszcze nie zauważył, filmy na cda są dostępne także w HD, bądź FullHD, ale o tym jakoś nie wspomnisz, bo musiałbyś przestał marudzić o każdą pierdołę. Ludzie będą oglądać filmy i seriale na tym, co im się spodoba - z lektorem, oryginalnymi bądź polskimi napisami - a tobie nic do tego. Poza tym obraz to zlep pikseli i może wyglądać jak żyleta na tablecie, laptopie czy innym sprzęcie elektronicznym. Pójście do kina też nie jest złe, bo to ciekawe doświadczenie. Wszystko jest dla ludzi. Spróbuj to chociaż pojąć rozumem.
A już myślałam, że ze mną jest coś nie tak patrząc na ilość pozytywnych opini i ocen. Według mnie ten film to męka. Już dawno nie oglądałam nic co ciągnęłoby się jak flaki z olejem. Nudne dialogi, które nic nie wnoszą do fabuły. Połowę można było spokojnie wyciąć i wtedy katorga trwałaby 1h 20 minut. Niestety główny bohater to dla mnie klasyczny podstarzały, obleśny dziad który sam nie wie o co mu chodzi. Film oceniam na 5 ponieważ podobała mi się muzyka.
Faktycznie, droga przez mękę. Nie pomogła ani piękna oprawa muzyczna, ani kostiumy. Bezpowrotnie utracone 2 godziny. A mogłam obejrzeć "Tischnerowskie wariacje" w teatrze telewizji.
Jako odtrutkę polecam "Po kłębku do nitki"!
https://www.filmweb.pl/film/Bez+%C5%9Bladu-1988-11736