Klasyk brytyjskiego kina gangsterskiego, który został już niestety odrobinę nadgryziony przez ząb czasu. Widać to szczególnie przez rozmazane i gruzełkowate zdjęcia oraz w przydługich scenach, zbyt często pozbawionych muzyki, przez co cały film nie osiąga potrzebnie wysokiego napięcia i momentami trochę się dłuży. 'Get Carter" broni się jednak świetnym występem Michaela Caine’a (widać, że zmienił się on przez te wszystkie lata, choć charakterystyczny głos mu pozostał) oraz fantastycznym motywem przewodnim napisanym przez Roya Budda, który wybrzmiewa niestety jedynie na początku i pod koniec seansu.

Film Hodgesa to historia Jacka Cartera, który przyjeżdża z Londynu do Newcastle by wyjaśnić tajemniczą śmierć swojego brata Franka. Nie cofnie się przy tym przed niczym by poznać prawdę i dorwać morderców Franka. Jest brutalny, bezwzględny i zdecydowany na wszystko. W związku z czym i sam film jest też wyjątkowo, jak na tamte czasy - premierę miał ponad 30 lat temu - odważny, przepełniony przemocą oraz sporą ilością golizny. No ale nie oszukujmy się, inny przecież nie mógł być. W swojej roli świetnie sprawdził się Caine, który jako pałający żądzą zemsty Carter jest i poważny i spokojny ale i niebezpieczny. Plus również za świetne, niespodziewane choć bardzo prawdziwe zakończenie.

7/10